Gry z serii Resident Evil słyną z klimatu grozy, którego wiele innych horrorów może im pozazdrościć. Tyczy się to zarówno filmów, jak i gier. W tym drugim przypadku głos właśnie zabrał Koshi Nakanishi. Japoński reżyser przyznał, że w najnowszej odsłonie, czyli Resident Evil Requiem, zostanie wprowadzona jedna zmiana, która sprawi, iż nie będzie ona przesadnie straszna jak „siódemka”.
Reżyser Koshi Nakanishi, który odpowiadał za Resident Evil 7, przyznał jednoznacznie, że ta część mogła być dla niektórych graczy aż zbyt straszna. Krytyczne głosy wobec tego tytułu często odnosiły się między innymi właśnie do tej kwestii. Choć w grach o charakterze horroru powinien być utrzymany określony klimat, to koniec końców dana pozycja ma być przystępna dla jak największej liczby użytkowników komputerów PC oraz konsol PlayStation 5 i Xbox Series X.
Według Nakanishiego tak się jednak nie stało. Reżyser stwierdził wprost, że właśnie dlatego w Resident Evil Requiem wprowadzony zostanie tryb z perspektywą z trzeciej osoby. Chodzi o to, by ułatwić odbiór i sprawić, że tytuł ten będzie mniej przytłaczający.
Z rozmowy z Nakanishim, która odbyła się podczas Gamescom 2025, wyłania się obraz twórcy, który faktycznie dostrzega problem zbyt mocnego nacisku na horror. Resident Evil 7 był przecież krokiem w stronę mocno immersyjnego, przerażającego klimatu, zwłaszcza dzięki widokowi z pierwszej osoby. Nakanishi, cytowany przez portal Games Radar, przyznaje, że ten sposób pokazania gry nie wynikał z przypadku.
Gracz miał więc czuć się jak najbardziej w środku akcji i doświadczał napięcia bezpośrednio na własnej skórze. Cel został osiągnięty, ponieważ zarówno przedstawiciele mediów, jak i fani zgadzają się, że „siódemka” była jedną z najstraszniejszych odsłon w całej serii.
Z drugiej strony natomiast nie brakowało głosów, że część użytkowników poddała się w trakcie rozgrywki, bo trudno im było znieść towarzyszące napięcie. Intensywność emocji wywoływana przez „siódemkę” była zbyt duża. Nakanishi wyciągnął więc wnioski przy okazji planowania Resident Evil Requiem. Co prawda nadal zależy mu na utrzymaniu mrocznego klimatu i atmosfery grozy, ale przy jednoczesnym zachowaniu balansu, by nowy tytuł nie był przytłaczający. Według reżysera możliwość przełączenia się na widok z trzeciej osoby ma pozwolić na zachowanie bezpiecznego dystansu emocjonalnego.
To rozwiązanie ma sens. Z perspektywy pierwszej osoby wszystko wydaje się bardziej osobiste i niepokojące, a wydarzenia uderzają mocniej. Kamera z trzeciej osoby natomiast oddala nas od wydarzeń, pozwala spojrzeć na postać jako awatar, co z kolei ułatwia zdystansowanie się. Dzięki temu gra może być mniej stresująca, a co za tym idzie bardziej wciągać niż odpychać.
Wprowadzenie trybu z widokiem z trzeciej osoby to zatem nie tylko techniczna zmiana, ale sygnał, że twórcy starają się zadbać o komfort graczy. To krok w stronę większej elastyczności i zrozumienia zróżnicowanych potrzeb odbiorców. Widać, że Nakanishi i jego zespół wyciągają wnioski z wcześniejszych doświadczeń i chcą, by nowa odsłona serii Resident Evil była atrakcyjna dla większej grupy osób. Ma przyciągnąć zarówno tych, którzy kochają się bać, jak i tych, którzy wolą nieco mniej przytłaczające przeżycia.
Postawa reżysera dowodzi, iż twórcy słuchają opinii użytkowników i zależy im na tym, by ich produkt przede wszystkim gwarantował dobrą rozrywkę, nie wzbudzając nadmiaru negatywnych emocji. Klimat grozy ma oczywiście zostać zachowany, lecz z większym wyczuciem.
Podsumowując, Resident Evil 7 był grą, która naprawdę wystawiła na próbę nerwy wielu graczy. Teraz dzięki Resident Evil Requiem możemy się spodziewać podobnego klimatu, ale z opcją na spokojniejsze podejście. To dobra wiadomość dla tych, którzy kochają serię, aczkolwiek nie chcą się przy niej męczyć. Nakanishi pokazuje, że liczy się z opiniami innych i chce, by kolejne odsłony Resident Evil były przystępniejsze, nie tracąc przy tym ducha serii.