Gdy na lipcowym wydarzeniu Square Enix pojawił się zwiastun nowego RPG-a, niejednemu fanowi zakręciła się łezka w oku. The Adventures of Elliot: The Millennium Tales to powrót do estetyki znanej z lat 90., ale podany w nowoczesnej formie. Gra łączy klasyczny styl wizualny HD-2D z mechanikami dynamicznej walki i podróżami w czasie.
Akcja gry rozgrywa się w fikcyjnym królestwie Huther, ostatnim bastionie ludzi w świecie zniszczonym przez potwory. Brzmi znajomo? Może, ale już po pierwszych minutach demo widać, że Square Enix nie idzie na skróty.
Elliot, młody bohater o nieco tajemniczej przeszłości, zostaje wrzucony w wir wydarzeń, które prowadzą go do starożytnych ruin, a dalej – przez tzw. Drzwi Czasu. Wraz z magiczną towarzyszką Faie, wróżką o niezwykłych mocach, gracz przemierza nie tylko przestrzeń, ale przede wszystkim różne epoki.
Świat Philabieldii to nie tylko zamki i lochy. Twórcy postawili na różnorodność – w demie zobaczyć można m.in. podziemne ogrody, pustynie i magiczne jeziora. Każdy obszar ma własne reguły i zagadki środowiskowe. Ścieżka dźwiękowa to mieszanka klasycznej muzyki fantasy z nowoczesnym brzmieniem, która idealnie dopełnia estetykę HD-2D.
Największą zmianą dla fanów stylu znanego z Bravely Default czy Live A Live jest tempo. W The Adventures of Elliot nie ma tur – walka jest dynamiczna, wymaga refleksu i wyboru odpowiednich broni. Do dyspozycji gracza oddano siedem typów uzbrojenia, od klasycznych mieczy po sierpy czy magiczne łuki.
Każdą broń można wzmacniać za pomocą magicznych kryształów – tzw. magicite. Surowce te pozwalają nie tylko zwiększać siłę ciosów, ale też zmieniać właściwości samych broni, np. zamieniając zwykły atak w obszarową, ognistą eksplozję. Dzięki temu walka z czasem staje się coraz bardziej złożona i satysfakcjonująca.
Elliotowi w czasie walki towarzyszy Faie – wróżka, która nie tylko wspiera gracza w walce, ale też rozwiązuje zagadki środowiskowe. Ciekawostką jest tryb lokalnej kooperacji – druga osoba może bez problemu wcielić się w Faie i wziąć udział w przygodzie.
Styl graficzny HD-2D, łączący pikselart z głębią 3D, stał się w ostatnich latach znakiem rozpoznawczym gier Square Enix. Jednak dopiero teraz mamy okazję podziwiać go w grze akcji – i działa to zaskakująco dobrze. Animacje są płynne, światło dynamicznie zmienia się zależnie od lokacji, a efekty cząsteczkowe (ognie, iskry, pył) dodają walkom energii. Środowisko reaguje na działania gracza – podmuch wiatru porusza trawę, a cios w ziemię wznosi tumany kurzu.
Tomoya Asano, producent gry, w wywiadach podkreślał, że The Adventures of Elliot to "próba przeniesienia nostalgii w nowy kontekst". Chodziło o to, by zachować serce klasycznych JRPG-ów, ale dać graczowi większą kontrolę, szybszą akcję i współczesną estetykę. Udało się.
Od 31 lipca 2025 roku gracze mogą przetestować demo gry na konsoli Nintendo Switch 2. Choć wersja próbna trwa niespełna godzinę, daje dobry wgląd w system walki, styl opowieści i estetykę świata. Demo jest dostępne za darmo w eShopie i nie wymaga konta premium. Trzeba jednak zaznaczyć, że postęp nie przenosi się do pełnej wersji. Square Enix podkreśla, że celem wydania demo było zebranie opinii i dostosowanie finalnego produktu do uwag graczy.
Pełna wersja gry trafi na rynek w 2026 roku. Zostanie wydana na cztery platformy: Nintendo Switch 2, PlayStation 5, Xbox Series X, Xbox Series S oraz na komputerach PC. Cena nie została jeszcze ogłoszona, ale biorąc pod uwagę standardy wydawnicze Square Enix, można spodziewać się poziomu około 260–280 złotych.
W dobie coraz bardziej realistycznych gier i hiperprodukcji AAA, The Adventures of Elliot proponuje coś innego: prostotę podaną z sercem, grafikę, która przemawia emocjami, i rozgrywkę, która nie traci tempa.
Choć tytuł nie zadebiutował jeszcze oficjalnie, już teraz widać, że to projekt z duszą. Jeśli pełna wersja utrzyma poziom zaprezentowany w demo, Square Enix może mieć w rękach nową perłę wśród gier RPG. Nie największą, nie najgłośniejszą – ale taką, która zostaje z graczem na długo po napisach końcowych.