Wyobraź sobie, że każdy twój krok może cię zabić. Dosłownie. W I Hate This Place cisza jest jedyną gwarancją przeżycia. Najnowszy zwiastun tej gry survivalowej ujawnia nie tylko komiksową oprawę, ale też zaskakujące mechaniki – i wszystko wskazuje na to, że będziemy mieć do czynienia z jednym z ciekawszych tytułów indie nadchodzącego roku.
Trudno mówić o I Hate This Place bez wspomnienia komiksu, od którego wszystko się zaczęło. Historia Eleny i Trudy, które trafiają na pełne potworów ranczo, zdobyła uznanie nie tylko wśród fanów horroru, ale także krytyków. Komiks był nominowany do prestiżowej nagrody Eisnera, a teraz doczekał się adaptacji, która – jak wszystko wskazuje – nie próbuje tylko odwzorować historii, ale ją pogłębia.
Styl graficzny gry to coś pomiędzy kadrami z klasycznego komiksu a surowym klimatem retro lat 80. Z jednej strony mamy neonowe barwy i przerysowane sylwetki potworów, z drugiej – gęsty mrok, wyblakłe światła latarni i atmosferę rodem z filmów Johna Carpentera. Twórcy wyraźnie wiedzą, że horror działa lepiej, kiedy nie wszystko jest oczywiste.
Co ważne: ta gra to nie tylko klimatyczna estetyka. To także historia. Eksplorując okolicę, gracze będą mogli natknąć się na porozrzucane notatki, nagrania czy elementy lore – a wszystko to ułożone tak, by odkrywanie świata było jednocześnie poznawaniem koszmaru, który rozgrywa się na naszych oczach.
Jednym z najbardziej intrygujących elementów I Hate This Place jest sposób, w jaki gra traktuje dźwięk. Potwory, które polują na główną bohaterkę, nie opierają się na wzroku – tylko na słuchu. Każdy krok, każdy upadek przedmiotu, każde zbyt szybkie otwarcie drzwi może ściągnąć na ciebie śmierć. System audio w grze nie jest tylko tłem – to główna mechanika przetrwania. Gracz widzi wskaźnik hałasu: zielony oznacza bezpieczeństwo, czerwony – zagrożenie. Możesz przemykać w cieniu i skradać się, albo narazić się na szybki koniec.
Ale to nie wszystko – gra daje ci również narzędzia do manipulacji dźwiękiem. Możesz rzucić przedmiot, by odciągnąć przeciwnika, lub aktywować pułapkę, która wywoła hałas w innym miejscu. Gra nie nagradza agresji – premiuje spryt, planowanie i cierpliwość. To survival horror, który nie pyta, ile masz amunicji. Pyta, czy umiesz być cicho.
Mechanika cyklu dobowego w grach to nic nowego. Ale tutaj pełni ona konkretną, mocno wyczuwalną funkcję. Za dnia możesz eksplorować, szukać materiałów, budować pułapki i ulepszać schronienie. W nocy... cóż, w nocy najlepiej jest się nie ruszać. Zmiana pory dnia nie jest kosmetyczna – w nocy gra zmienia się niemal w inną produkcję. Widoczność spada, potwory są bardziej aktywne, a ryzyko gwałtownej śmierci rośnie wykładniczo. Zmusza to gracza do planowania dnia z dokładnością do minuty. Gdzie pójść? Co zabrać? Czy starczy ci czasu na powrót?
Cykl ten sprawia, że każda decyzja ma wagę. Nie ma tu miejsca na bezcelowe bieganie po mapie. Każdy wypad za zasobami to potencjalna pułapka. A noc to czas, w którym wszystkie błędy wracają, by cię pożreć.
I Hate This Place nie byłoby pełnym survivalem, gdyby nie crafting. System tworzenia przedmiotów w grze opiera się na eksploracji i gromadzeniu zasobów. Gracz może tworzyć pułapki, broń, ale też przedmioty potrzebne do budowy tymczasowych schronień.
Crafting i budowa nie są dodatkiem – są koniecznością. Zbierasz po to, by przeżyć. Tworzysz po to, by choć na chwilę poczuć się bezpiecznie. Ale nawet wtedy... gra daje ci do zrozumienia, że jesteś tylko chwilowym gościem w miejscu, które cię nienawidzi.
To jednak nie tylko klasyczny survival. Gra kładzie duży nacisk na samotność. Nawet jeśli masz narzędzia, nie oznacza to bezpieczeństwa. W grze nie ma innych ludzi, nie ma też zbyt wielu chwil wytchnienia.
I Hate This Place ma zadebiutować w ostatnim kwartale 2025 roku i od samego początku będzie dostępne na wszystkich głównych platformach – zarówno na komputerach PC, jak i konsolach nowej generacji: PlayStation 5, Xbox Series X i Xbox Series S, a także na Nintendo Switch i Nintendo Switch 2. Choć oficjalna cena nie została jeszcze ogłoszona, można się spodziewać, że gra wpisze się w standardowy przedział dla niezależnych produkcji z segmentu AA. Oznacza to prawdopodobnie cenę w granicach 30–35 dolarów, czyli około 120–140 złotych w dniu premiery.