Słuchawki douszne URBANISTA Austin Fioletowy

Szukałam słuchawek dousznych, a, że cenię też wygląd i design, Urbanista od razu przyciągnął moją uwagę. Wybrałam tańszy model, żeby w razie czego nie płakać. Na szczęście nie muszę. Jak wszędzie, tak i tu, są plusy i minusy. + dźwięk - nie jestem audiofilką, ale jakość dźwięku jest naprawdę niesamowita; + design - są po prostu piękne i jeszcze ten liliowy kolor - mój ulubiony - niby drobiazg, a jednak cieszy; + czas pracy - nie miałam jeszcze okazji testować ich ciągiem kilka godzin, ale póki co trzymają ładnie; + tłumienie dźwięków - wiadomo, nie mają ANC, ale nieźle sobie radzą. I teraz minusy, które nie do końca są minusami, bo zmieniłam sposób użytkowania słuchawek, tak żeby stały się plusami. - nawigacja - nie wiem kto ją wymyślił, ale raczej nie przepada za ludźmi. Stukanie 3 razy, żeby przewinąć do następnego utworu - dramat, ale żeby jeszcze to działało. Czasem działa, czasem nie. Jak to rozwiązałam - nawiguję z telefonu... wiem, większości to nie usatysfakcjonuje, ale ponieważ i tak siedzimy ciągle z nosami w smartfonach, to co za różnica... Nauczyło mnie to cierpliwości, nie powiem. + / - : wygoda - jak się chce walczyć z nawigacją i stukać, to będzie niewygodnie. To jest jednak plastik i drażni ucho przy ciągłym "pukaniu". Przy nawigacji z telefonu, czyli niedotykaniu słuchawek niemal w ogóle, problemu nie ma: są ultrawygodne, nic nie uwiera - marzenie. Choć podejrzewam, że to może być problem wszystkich dousznych słuchawek, bo dokonałowe mają gumki, które pośrednio amortyzują ucho, a douszne nie. Podsumowując: są to wg mnie słuchawki dla osób gotowych na kompromisy. Ja po pierwszych dniach walki z nawigacją gotowa byłam je reklamować, teraz się już przyjaźnimy: spełniają moje oczekiwania i nie zamierzam ich zamieniać na nowsze i droższe modele.