Dla wielu graczy seria Mafia jest jedną z najważniejszych marek. Nie dziwi zatem, że każda nowa odsłona wywołuje tak wielkie emocje i poruszenie. Szczerze mówiąc, mam duże wątpliwości, czy Old Country byłoby w stanie sprostać wygórowanym oczekiwaniom fanów - nawet gdyby nie borykało się z licznymi, pomniejszymi problemami. Bo w istocie nowa Mafia to gra pełna sprzeczności, która z jednej strony potrafi zachwycić świetną historią, a z drugiej rozczarować powtarzalnością i… banalnością rozwiązań. To jaka jest tak naprawdę ta Mafia? Sprawdźmy.
Zacznijmy od najmocniejszej strony gry, a więc historii. Trzeba to sobie otwarcie powiedzieć, nowa Mafia to tytuł dla osób, które poszukują głównie złożonej i wielowątkowej fabuły. Każdy rozdział historii angażuje tu niemal jak dobrze napisana książka, a zwroty akcji sprawiają, że całość ogląda się niczym najlepsze kino gangsterskie.
To prawda, że przedstawiona w Mafia: The Old Country opowieść toczy się wręcz w ślamazarnym tempie. Ale pod wieloma względami właśnie to sprawia, że tytuł jest tak wyjątkowym doświadczeniem. Każde, nawet najdrobniejsze rozwiązanie mechaniczne zostało w grze wyjaśnione poprzez historię. Dokładnie, bez zbędnego pośpiechu. Tak, byśmy krok po kroku, w odpowiednim czasie poznawali wszystkie aspekty gangsterskiego świata i wolno tonęli w nim razem z protagonistą.
Ale kim jest rzekomy protagonista? Historia rozpoczyna się na początku XIX wieku na słonecznej Sycylii. Choć malownicza, piękna kraina wydaje się prawdziwym rajem, dla młodego górnika imieniem Enzo, jest to jedynie kolejny, pozbawiony sensu życia, przymusowy dzień pracy w kopalni siarki. Młodzieniec, wspólnie ze swoim przyjacielem od dłuższego czasu planują odmienić los i uciec do Ameryki w pogoni za marzeniami.
Jak łatwo się domyślić niespodziewany zwrot akcji wszystko niweczy i diametralnie odmienia życie Enza. Uciekając przed przeszłością i… kulami strzelb, bohater trafia z deszczu pod rynnę. A dokładnie rzecz ujmując w ręce potężnej rodziny przestępczej Torrisi. Choć początkowe dni służby nie wydają się najgorsze, szybko okazuje się, że jest to etat na całe życie i los Enza już na zawsze spleciony będzie z mafijnym półświatkiem.
Historia Enzo przedstawiona jest poprzez upływające lata. Bohater początkowo jest zwyczajnym chłopcem na posyłki, ale jego zdolności i determinacja sprawiają, że szybko pnie się po mafijnych szczeblach. Nie jest to jednak życie usłane różami. Enzo wielokrotnie będzie zmuszony dokonywać wyborów, które powoli skierują go na ścieżkę, z której nie będzie już powrotu. Lojalność dla rodziny jest tu prawdziwą walutą, a tej nie da się uzyskać nie brudząc sobie rąk.
Będę się powtarzał, ale fabuła ściska niczym najlepsze filmy. Dialogi są tu świetnie napisane, a reżyserowane sceny, których jest naprawdę dużo jedynie dopełniają poczucia faktycznego uczestniczenia w wydarzeniach. Mafia jeszcze nigdy nie była tak immersyjna. Pod względem historii opowiedzianej to więc prawdziwa róża. Jednocześnie jak dobrze wiemy, te mają kolce…
No właśnie, kolce. Jednym z najciekawszych elementów rozgrywki są honorowe walki na noże. Są one na tyle istotne, że dotyczą niemal każdego ważniejszego przeciwnika w grze. Początkowo starcia potrafią sprawić dużą frajdę. Możemy wybrać spośród kilku dostępnych ostrzy, które różnią się statystykami, a nawet bonusami ułatwiającymi w jakiś sposób grę. Sama konfrontacja polega natomiast na odpowiednim wyczuciu kolejnego ataku przeciwnika i wystosowaniu kontrataku. Możemy parować - co często prowadzi do pięknych animacji, przełamywać gardę wroga, wykonywać szybkie cięcia i nieco wolniejsze pchnięcia.
I muszę wam powiedzieć, że przez kilka pierwszych walk to naprawdę działa, ba nawet wciąga. Jednak z czasem okazuje się, że potyczki stają się banalne i powtarzalne. Szybko wkrada się w nie rutyna i już pod koniec rozgrywki miałem szczerą nadzieję, że już więcej nie wyjmę ostrza z kieszeni.
Podobnie niestety sprawa wygląda z bardziej otwartymi konfliktami. Strzelaniny, w których od czasu do czasu przyjdzie brać nam udział na początku bawią. Ale już po chwili nie stanowią większego wyzwania - nawet na wyższych poziomach trudności. Dzieje się tak głównie dlatego, że przeciwnicy nie grzeszą inteligencją i praktycznie od razu jesteśmy w stanie wyczuć ich intencje. Po samej budowie wroga widać, co tak naprawdę siedzi mu w głowie. Tradycyjnie mięśniaki rzucają się w naszą stronę i na nich trzeba najbardziej uważać. Pozostałych? Cóż, to bardziej wizyta na strzelnicy, niż prawdziwa wojna. Wystarczy obserwować gdzie przeciwnik się wychyla i… w zasadzie to tyle.
Zgoła inaczej wygląda sprawa gdy chcemy niczym ninja załatwić wszystko po cichu. Jak w najlepszych grach skradankowych, wiele etapów jesteśmy w stanie pokonać bez rozlewu krwi. Enzo potrafi nawet jak Batman lub Ezio wyczuć miejsce położenia danego strażnika, co by łatwiej zajść go od tyłu i obezwładnić. Mamy dwie możliwości radzenia sobie z celami, szybkim - za pomocą noża oraz wolniejszym, poprzez duszenie. W moim przypadku bardziej satysfakcjonujące było to drugie, ale wybór należy do was.
Enzo nie potrafi chować się w krzaki, jak ma to miejsce w innych tego typu rozgrywkach. Ale z pomocą przychodzą porozrzucane przedmioty, takie jak butelki, które ułatwiają etapy np. poprzez odwracanie uwagi wrogów. Wspomnieć wypada również o skrzyniach, które niemal zawsze znajdują się na tyle blisko by z powodzeniem ukryć w nich ciała. Warto korzystać z takiej możliwości, gdyż pozostawione na widoku bardzo szybko mogą zwrócić uwagę patrolujących kolegów.
Nic nie stoi zatem na przeszkodzie by wasza rozgrywka w Mafia: Old Country polegała głównie na skradaniu. Wręcz zachęcam i szczerze polecam do przechodzenia etapów właśnie w taki sposób. Biorąc pod uwagę, że strzelanie jest co najwyżej poprawne, skradankowy sposób rozgrywki da wam po prostu więcej frajdy i satysfakcji. Nie mówiąc o tym, że gra staje się przez to jeszcze bardziej realistyczna, Enzo w założeniu nie jest komandosem, który pokonuje w otwartym konflikcie fale wrogów. No ok, czasem musi, ale prawdopodobnie wiecie co mam na myśli.
Zobacz także: Mafia: The Old Country – wymagania PC
Bardzo przejrzyście w grze zostało potraktowane kupowanie i usprawnianie wyposażenia. Do naszej dyspozycji oddano wiele broni palnej dostosowanej do epoki. Modele poszczególnych rewolwerów czy strzelb wyglądają obłędnie i trudno jest się pod tym względem do czegoś przyczepić. Całkiem nieźle odwzorowano również różnice w posługiwaniu się każdą z broni, jednak nadal jest to podejście zręcznościowe, niż hiperrealizm.
Nowe przedmioty nabywamy za walutę, którą zyskujemy np. poprzez przeszukiwanie ciał wrogów. Wiele usprawnień porozrzucanych jest także w odwiedzanych przez nas lokacjach. Poza nożami i spluwami możemy również kupować nowe samochody oraz konie, a następnie modyfikować je w niewielkim zakresie np. poprzez nakładanie innego koloru lub zakup ładniejszego siodła.
Najciekawszym i zarazem najważniejszym przedmiotem w tej kategorii okazuje się być… różaniec. Enzo od początku rozgrywki nosi przy sobie różaniec, który możemy z czasem modyfikować. Choć brzmi to absurdalnie, w praktyce naprawdę się sprawdza. Dodatkowe paciorki możemy znaleźć w czasie rozgrywki oraz zakupić w sklepie. Dodatkowo możemy usprawnić materiał oraz wygląd krzyżyka, co daje nam więcej miejsc na nowe paciorki. Każdy element różańca daje inne bonusy, takie jak większą ilość amunicji w danej broni, odzyskiwanie zdrowia po zabójstwie czy też ciche poruszanie się. Przedmiot zatem można dostosowywać do własnego stylu gry.
Nie obyło się bez błędów. Techniczne problemy występują w grze nieczęsto. Nową Mafię przechodziłem na konsoli PlayStation 5 i na tej platformie tytuł radzi sobie lepiej niż dobrze. Zaledwie kilka razy nie doczytały się na obiektach tekstury, postacie utknęły w innym obiekcie lub nagle pojawiły się przed moimi oczami. Mimo, że takie sytuacje potrafią wybić z rozgrywki nie są to problemy, które zaważają na ogólnym odczuciu.
Gra jest miejscami piękna, choć uczciwie muszę powiedzieć, że nie jest to najładniejsza oprawa jaką widziałem. O ile bowiem z daleka wszystko prezentuje się wspaniale, tak przy bliższych oględzinach widać drobne niedociągnięcia. Sytuację bardzo mocno ratują modele postaci, zwłaszcza tych ważnych dla fabuły. Animacje, mimika oraz sposób ich kreacji skutecznie odciągają nas od gorzej wyglądających obiektów. Pamiętajmy jednak, że przez większą cześć gry mamy do czynienia z korytarzową, niemal filmową rozgrywką, zatem zdecydowanie pod tym względem mogło być lepiej.
Będąc w temacie korytarzowej rozgrywki, twórcy zdecydowali się na paskudne w moim mniemaniu rozwiązanie sprzed kilku lat. Mianowicie gdy wychodzimy postacią chociażby na metr poza obszar zadania na ekranie pojawia się wielki licznik, odmierzający czas, w którym musimy wrócić do misji. Pomijając fakt, że wygląda to po prostu słabo, niweczy głównie chęć odkrywaniu i podziwianiu świata gry. Owszem, poza główną fabułą otrzymujemy możliwość swobodnej eksploracji, ale tryb ten ma niewiele do zaoferowania i w zasadzie służy jedynie do zebrania pominiętych wcześniej znajdek. Mam nieodparte wrażenie, że forma na wpółotwartego świata sprawdziłaby się tutaj znacznie lepiej.
Mafia: The Old Country to mimo wszystko przygoda, której szybko nie zapomnicie. Biorąc pod uwagę długość rozgrywki - ta zamyka się w około 11 godzinach - nie poczujecie w niej ani razu znużenia. Głęboka, wielopoziomowa narracja i wspaniale napisane postacie sprawiają, że tytuł pochłania w zasadzie od pierwszej minuty i przechodzi się go w zaledwie kilku posiedzeniach, ekscytując się przy nim niczym na najlepszych seansach filmowych.
To również tytuł, przy którym wielokrotnie zechcecie się zatrzymać. Poczuć świat przedstawiony. Nie tylko dlatego, że rozgrywka jest powolna. Sycylia zwyczajnie potrafi zauroczyć swoim pięknem, głównie z oddali przy akompaniamencie cudownie zrealizowanej ścieżki dźwiękowej. Wielkie brawa należą się kompozytorowi BT, któremu towarzyszy orkiestra symfoniczna. Autorowi idealnie udało się poczuć atmosferę mafijnego świata. Poszczególne utwory poruszają, wprowadzają w nostalgię lub idealnie napędzają akcję w czasie bardziej widowiskowych momentów rozgrywki. Tych wrażeń nikt wam nie odbierze.
Dla kogo zatem jest Mafia: Old Country? W szczególności dla osób, które kochają złożone historię i mają już serdecznie dość wielkich rozbudowanych światów. Fani serii, zwłaszcza pierwszej części również powinni być usatysfakcjonowani. Jeśli nie przeszkadza wam nieco wolniejsza narracja, wprowadzone ograniczenia i niektóre uproszczenia, strzelajcie śmiało. Na pewno nie spudłujecie, a z pewnością przeżyjecie jedną z najlepiej napisanych historii gangsterskich od wielu lat. Biorąc pod uwagę, że już teraz twórcy zapowiedzieli liczne poprawki i poszerzenie trybu eksploracji, w nadchodzących miesiącach na pewno do gry powrócicie.
Nasza ocena: 8/10