Opaska na nadgarstku, która cały dzień słucha twoich rozmów, zapisuje to, co mówisz, a potem tworzy z tego listy zadań, przypomnienia i notatki – brzmi jak scenariusz z filmu science fiction? Amazon najwyraźniej uważa, że to naturalny kierunek rozwoju technologii ubieralnych. Przejmując startup Bee, gigant e-commerce postawił na coś więcej niż zwykły gadżet – na nowy typ interakcji człowieka z osobistą sztuczną inteligencją.
Bee to młody gracz z Doliny Krzemowej. Firma, która w zaledwie dwa lata zbudowała wokół siebie niemałe zainteresowanie. Jej główny produkt przypomina z zewnątrz klasyczne smartbandy, ale pod obudową kryje się coś znacznie bardziej zaawansowanego – asystent AI, który potrafi przetwarzać każdą wypowiedź użytkownika w czasie rzeczywistym. Urządzenie nie tylko słucha, ale też analizuje. Tworzy podsumowania dnia, sugeruje działania, przegląda skrzynkę e-mailową, kalendarz i kontakty – wszystko po to, by na bieżąco wspierać właściciela. Co ważne, koszt urządzenia na starcie wynosił 49,99 dolarów, co po przeliczeniu daje około 225 zł. To pozwoliło przetestować rozwiązanie szerokiemu gronu użytkowników i zebrać wartościowe dane.
Amazon po cichu przejął startup, deklarując jednocześnie, że nie zamierza porzucać jego dotychczasowych zasad. Przede wszystkim: Bee nie zapisuje nagrań audio, a użytkownik ma pełną kontrolę nad tym, co dzieje się z jego danymi. Takie zapewnienia brzmią rozsądnie – zwłaszcza biorąc pod uwagę nieudane próby Amazona z opaskami Halo, które spotkały się z chłodnym przyjęciem rynku.
Nie da się ukryć, że Bee wchodzi na bardzo wrażliwy grunt. Opaska „nasłuchująca” użytkownika przez cały dzień to urządzenie, które wymaga wyjątkowo wysokiego zaufania. Choć Bee zapewnia, że dane są przechowywane lokalnie lub w szyfrowanej formie, a wszystkie nagrania można usunąć, sama idea bycia stale „słuchanym” wywołuje wątpliwości. Podczas testów pojawiały się sytuacje, w których urządzenie błędnie rozpoznawało rozmowy z telewizora czy radia jako wypowiedzi użytkownika. To pokazuje, że granica między funkcjonalnością a inwazyjnością może być bardzo cienka.
Amazon oficjalnie podkreśla, że projektuje produkty z myślą o prywatności i bezpieczeństwie danych. Mimo to nie zadeklarowano jednoznacznie, czy dotychczasowe mechanizmy ochrony prywatności Bee zostaną w pełni zachowane. Dla wielu osób może to być decydujący czynnik – bo choć inteligentna opaska brzmi atrakcyjnie, to jej potencjał do naruszenia prywatności jest równie realny.
Przejęcie Bee nie jest przypadkowym zakupem. Amazon od dawna próbuje znaleźć swoją drogę w świecie technologii ubieralnych, a po zakończeniu projektu Halo firma szukała nowego sposobu na wejście w tę niszę. Bee, ze swoim agentowym AI, idealnie wpisuje się w nową strategię – odejście od klasycznych gadżetów na rzecz inteligentnych asystentów, z którymi użytkownik może „rozmawiać” przez cały dzień.
Amazon nie jest jednak sam. Meta pracuje nad własnymi okularami AI we współpracy z EssilorLuxottica, a OpenAI – po przejęciu startupu od Johny’ego Ive’a – przygotowuje urządzenie, które może zmienić sposób interakcji z AI na zawsze. Ruch Amazonu to więc nie tylko inwestycja – to konieczność, by nadążyć za konkurencją, która z każdym miesiącem podnosi poprzeczkę.
Dzięki Bee Amazon zyskuje nie tylko technologię, ale też zespół inżynierów, który już udowodnił, że potrafi myśleć nieszablonowo. Co więcej, integracja Bee z usługami Amazona – jak Alexa czy AWS – może w przyszłości doprowadzić do powstania osobistych asystentów, którzy będą znać nas lepiej niż my sami.
Dla użytkowników przejęcie Bee może oznaczać realne korzyści. Opaska, która potrafi organizować dzień, przypominać o spotkaniach czy tworzyć notatki z rozmów, to ogromna wygoda – zwłaszcza dla osób żyjących w ciągłym biegu. Ale z drugiej strony, każde „ułatwienie” ma swoją cenę.
Amazon będzie musiał udowodnić, że traktuje prywatność poważnie. Transparentność, możliwość pełnego wyłączenia funkcji nasłuchiwania, jasne warunki korzystania z danych – to wszystko stanie się testem dla tego projektu. Bo w świecie, gdzie każda technologia zbiera dane, użytkownicy coraz częściej pytają: co z tego mam, i ile mnie to kosztuje – nie tylko w pieniądzach, ale i w prywatności?
Bee może okazać się technologicznym przełomem – pod warunkiem, że Amazon postawi na pełną transparentność i rzeczywiste mechanizmy ochrony prywatności. Współczesne technologie ubieralne, takie jak inteligentne opaski AI, smartwatche, smartbandy czy coraz popularniejsze smartringi, nie są dziś oceniane wyłącznie przez pryzmat swoich funkcji. Kluczową walutą stało się zaufanie użytkowników – to ono zdecyduje, które urządzenia naprawdę wpiszą się w naszą codzienność. Jedno jest pewne: po ruchu Amazona świat osobistych technologii ubieralnych nie wróci już do dawnego porządku.