Na pierwszy rzut oka – to po prostu stary komputer. Beżowa, prostokątna skrzynka jak z biura z 1997 roku. Przyciski „Power” i „Reset”, zieleń diod, napęd DVD. Wszystko jak dawniej. Tyle że wystarczy zajrzeć do środka, by zrozumieć, że to żaden relikt. Maingear Retro95 to dla jednych to tylko ciekawostka. Dla innych – emocjonalny powrót do świata, w którym komputer był czymś więcej niż tylko narzędziem.
Maingear postawił na coś, czego dziś praktycznie się nie robi – stylizację na lata 90. Retro95 przypomina komputery stacjonarne sprzed trzech dekad: beżowy front, stacja dyskietek, napęd optyczny. Ale to tylko złudzenie. Kieszenie kryją nowoczesne porty USB‑C, USB‑A i gniazda audio, a sama obudowa, choć przypomina klasykę, powstała na bazie nowoczesnego projektu SilverStone.
To nie jest efekt przypadku. Za tym projektem stoi konkretna filozofia: przypomnieć, jak wyglądały komputery, zanim zamieniono je w szklane akwaria z podświetleniem LED. Dla wielu użytkowników to powrót do młodości. Dla innych – estetyczna odtrutka na współczesny gaming. Beż, który przez lata był synonimem nudy, nagle znów zyskał charakter.
Wnętrze Retro95 to zupełnie inna historia. Komputer dostępny jest w kilku wariantach – najprostszy kosztuje około 1 599 dolarów, czyli w przeliczeniu około 7 300 złotych. Za tę cenę użytkownik dostaje procesor AMD Ryzen 5 9600X, kartę graficzną GeForce RTX 5050, 16 GB pamięci DDR5 RAM i szybki dysk SSD 1 TB NVMe.
Najmocniejsze konfiguracje przewidują nawet Ryzen 7 9800X3D i topowe RTX 5080, z pamięcią do 96 GB i 8 TB przestrzeni dyskowej. Taki komputer poradzi sobie nie tylko z najnowszymi grami, ale i profesjonalną edycją wideo, AI czy streamingiem 4K. Wszystko chłodzone cicho i efektywnie – dzięki systemowi wentylatorów Noctua i zasilaczowi o mocy 850W. Tu nie ma kompromisów. Retro95 to pełnoprawny sprzęt klasy premium, który po prostu nie wygląda jak gamingowy potwór. I właśnie to dla wielu jest największą zaletą.
Retro95 nie będzie dostępny w sklepach masowych. Maingear wypuścił ten komputer jako limitowaną edycję – każdy egzemplarz składany jest ręcznie w New Jersey, przez jednego wykwalifikowanego technika. Klient może liczyć na podstawową lub rozszerzoną gwarancję do 3 lat, a także pełne wsparcie techniczne.
To podejście – choć kosztowne – buduje otoczkę czegoś więcej niż tylko kolejnego komputera gamingowego. To produkt dla tych, którzy cenią rzemieślnicze podejście i chcą mieć coś więcej niż tylko kolejną czarną obudowę pod biurkiem.
Nie dla każdego. Ten komputer nie celuje w masowego odbiorcę. To sprzęt dla osób, które mają sentyment do przeszłości, ale nie chcą rezygnować z komfortu teraźniejszości. Dla tych, którzy pamiętają, jak wyglądał BIOS w 1996 roku, ale dziś grają w Starfielda czy Baldur’s Gate 3. Dla kolekcjonerów, dla streamerów, dla fanów klimatu retro – i dla tych, którzy chcą, żeby ich komputer opowiadał jakąś historię.
I właśnie w tym jest jego siła. Retro95 to nie tylko sprzęt. To też deklaracja – że design może być inny niż świecąca choinka. Że nostalgia i wydajność mogą iść w parze. I że w świecie, gdzie wszystko wygląda tak samo, warto mieć coś, co przypomina, skąd zaczynaliśmy.