Dla wielu miłośników gier wideo Sleeping Dogs to tytuł wyjątkowy. Po wielu plotkach i latach oczekiwań okazuje się, że projekt filmowy na podstawie tytułu faktycznie powstaje. Aktor i producent Simu Liu ogłosił, że pierwszy szkic scenariusza jest już gotowy. Co może oznaczać rozpoczęcie prac w najbliższej przyszłości. Czego możemy spodziewać się po ekranizacji?
Gra Sleeping Dogs z 2012 roku, stworzona przez studio United Front Games i wydana przez Square Enix, od lat cieszy się kultowym statusem wśród wielu fanów gier akcji. Osadzona w tętniącym życiem Hong Kongu, pozwala graczom wcielić się w Wei Shena – doświadczonego policjanta działającego pod przykrywką w triadzie Sun On Yee. Już sam pomysł na grę miał w sobie dynamikę chińskich filmów akcji. Widowiskowe walki wręcz, strzelaniny, parkour po dachach miejskich bloków i eksplorację mrocznych zaułków – wszystko to budowało unikalne doświadczenie, które zostało docenione przez graczy i krytyków.
Mimo, że gra została wydana zarówno na komputerach gamingowych PC, jak i konsolach oraz sporego sukcesu, sequel jednak nigdy nie powstał, a studio zostało zamknięte, przez marka została na długi czas zawieszona. Po latach oczekiwań w końcu pojawiły się informacje o potencjalnej ekranizacji tytułu. Ale czy kinowa wersja sprosta oczekiwaniom?
Pomysł przeniesienia gry na ekran pojawiał się już wiele lat temu. W 2017 roku ogłoszono projekt z Donnie Yenem w roli Wei Shena, jednak produkcja utkwiła w martwym punkcie z powodu problemów prawnych i decyzji studia. W 2025 roku Yen przyznał, że projekt został zamknięty i nie jest już w realizacji.
Jak się jednak okazuje nadzieja umiera ostatnia. Simu Liu, aktor znany z roli Shanga-Chi w Marvelu, oficjalnie ogłosił swoje zaangażowanie w projekt jako producent, a według niektórych doniesień także jako główny bohater. Na swoim profilu w serwisie X pokazał zdjęcie strony tytułowej scenariusza z datą 3 października 2025. Oznajmił przy tym, że pierwszy szkic scenariusza został właśnie skończony.
W świecie filmowym scenariusz to fundament. Jego ukończenie oznacza, że projekt może wejść w fazę pre-produkcji – czyli planowania zdjęć, wyboru aktorów oraz rozporządzania budżetem. Dla fanów gry i branży adaptacji gier wideo to jasny sygnał, że Sleeping Dogs w końcu może zostać potraktowane poważnie. Miejmy nadzieję, że tym razem projekt nie zostanie zamknięty.
Przenoszenie gier na ekran ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony można przyciągnąć rzesze fanów i wykorzystać bogaty świat gry. Z drugiej ryzyko jest zawsze wysokie. Zbyt duże uproszczenie fabuły, zmiana charakteru postaci lub nieudana próba odwzorowania intensywności rozgrywki często kończą się krytyką i finalnie niepowodzeniem.
Nie inaczej jest w przypadku Sleeping Dogs, gra balansowała bowiem na pograniczu różnych gatunków. Czy uda się przenieść te elementy na ekran, unikając uproszczeń i komiksowego stylu? Autentyczność lokalizacji również ma znaczenie. Jeśli produkcja nie zachowa klimatu oryginału, może rozczarować fanów.
Simu Liu podkreślił, że choć Square Enix współpracuje przy projekcie, "studia nie zawsze rozumie, jak ważne jest to IP". To pokazuje, że adaptacja to nie tylko twórcza wizja, ale też negocjacje prawne, budżetowe i strategiczne decyzje producentów.
Pierwszy szkic scenariusza otwiera przed projektem nową fazę. Dla fanów to powód do ekscytacji, ale też moment refleksji. Kto zostanie reżyserem? Jakie postaci zagrają aktorzy dobrani do głównych i drugoplanowych ról? Jak wiele z fabuły gry trafi do filmu, a ile zostanie zmienione?
Dla branży adaptacji gier Sleeping Dogs staje się ciekawym tematem do dyskusji. Marka, której sequele zostały porzucone, nagle zyskuje nowy potencjał w świecie kina i streamingu. Sukces filmu wymaga delikatnego balansu między wiernością oryginałowi, oczekiwaniami fanów a atrakcyjnością dla nowych widzów. Kluczowe będzie uchwycenie klimatu Hong Kongu, policyjnego śledztwa i intensywnej akcji, które widzowie będą mogli przeżywać zarówno w kinie, jak i na platformach streamingowych, telewizorach Smart TV, komputerach czy tabletach. Czy po latach psy się w końcu przebudzą? Czas pokaże.