Steven Spielberg chciał wyreżyserować film oparty na serii Call of Duty. Złożył w tej sprawie oficjalną propozycję, wspólnie ze swoją firmą Amblin Entertainment oraz Universal Studios. Mimo iż jest on jednym z największych reżyserów w historii kina, Activision odrzuciło ofertę i postawiło na współpracę z Paramount Pictures.
Dlaczego? Spielberg chciał mieć pełną kontrolę nad filmem. Chodziło nie tylko o reżyserię, ale też o produkcję, marketings i ostateczny montaż. Activision uznało, że to za dużo. Wydawca gier chce mieć realny wpływ na to, jak film będzie wyglądał i nie zamierzał oddawać całej decyzyjności w ręce reżysera, nawet tak uznanego. Paramount zaoferował warunki, które pozwalają Activision zachować większą kontrolę nad procesem twórczym. To przeważyło.
Cała sytuacja ma w sobie pewien paradoks. Spielberg odegrał ważną rolę w powstaniu gier wojennych, które poprzedziły Call of Duty. W 1995 roku współtworzył studio DreamWorks Interactive. To właśnie tam powstała seria Medal of Honor, zainspirowana jego filmem Szeregowiec Ryan. Spielberg nie tylko wyprodukował pierwsze części, ale był też współautorem scenariusza do Medal of Honor: Allied Assault, która do dziś uznawana jest za jedną z najlepszych gier w historii serii.
Co więcej, kilku twórców tej części MoH odeszło później z DreamWorks i w 2002 roku założyło Infinity Ward. To właśnie to studio stworzyło pierwsze Call of Duty, na zlecenie Activision. Można więc powiedzieć, że Spielberg miał pośredni udział w narodzinach całej serii. Dlatego jego zaangażowanie w film mogło być czymś więcej niż tylko głośnym nazwiskiem na plakacie. Miałby coś do powiedzenia.
Pytanie, kto finalnie stanie za kamerą, wciąż pozostaje otwarte. Spielberg to reżyser, który potrafi opowiadać o wojnie z rozmachem, ale i ludzką wrażliwością. Filmy takie jak Szeregowiec Ryan czy Czas wojny pokazały, że umie balansować między akcją a emocjami. Być może film na podstawie Call of Duty nie będzie miał takiego tonu, ale jego udział z pewnością nadałby projektowi kierunek, który mógłby zainteresować nie tylko fanów gier.
Activision jednak wybrało inną drogę. Teraz wszystko zależy od tego, czy uda się znaleźć reżysera, który zbuduje coś autentycznego, a nie tylko efektownego. W tym drugim aspekcie jednoznacznie zapowiadano, że pod względem rozmachu wzorem ma być Top Gun: Maverick.
Na razie nie są znane żadne bardziej konkretne szczegóły dotyczące tej produkcji. Choć osoby, które mają zajmować się tworzeniem filmu, deklarują, że chcą spełnić oczekiwania fanów, to jednocześnie aktualnie nie wiadomo, czego się spodziewać. Uniwersum gier CoD jest bowiem rozległe. Pierwsze części serii odnosiły się fabularnie do II wojny światowej, inne toczyły się w latach 60. ubiegłego wieku, niektóre zaś opowiadały o konfliktach z czasów współczesnych lub nawet z przyszłości. Trudno więc powiedzieć, w jakie czasy przeniesie nas film.
Niemniej seria, która zawładnęła sercami użytkowników komputerów PC, PlayStation 5 czy Xbox Series X (albo ich wcześniejszych odpowiedników) zdaje się mieć ogromny potencjał. Na premierę trzeba będzie jednak trochę poczekać. Jako że produkcja została dopiero co zapowiedziana, należy przyjąć, iż prace są obecnie na bardzo wczesnym etapie. Wszystko wskazuje na to, że fani nie powinni spodziewać się tej ekranizacji wcześniej niż w 2027 roku.