
Microsoft Teams może niebawem mocno wpłynąć na codzienność osób pracujących w biurach i poza nimi. Firma chce wprowadzić opcję automatycznego pokazywania, kiedy użytkownik łączy się z firmowym Wi-Fi. W praktyce oznacza to, że pracodawca będzie mógł sprawdzić, czy ktoś faktycznie pojawił się w budynku.
Według zapowiedzi aktualizacja ma wejść w życie w styczniu 2026 roku. Teams ma sam wykrywać, w którym biurze jesteś, i przekazywać tę informację administratorom. Microsoft przedstawia to jako funkcję ułatwiającą organizację pracy. Można wtedy szybciej sprawdzić, kto fizycznie jest na miejscu, a kto pracuje zdalnie. Jednocześnie trudno nie zauważyć, że otwiera to drogę do dokładniejszego nadzorowania pracowników. Administrator zobaczy informacje niemal od razu po tym, jak ktoś połączy się z firmową siecią.
Domyślnie ta opcja będzie wyłączona. Każda firma sama zdecyduje, czy ją włączyć i czy inni użytkownicy będą musieli z niej korzystać. Już sama możliwość wzbudza jednak pytania, czy nie posuwa nas to o krok za daleko w stronę przesadnego nadzorowania pracowników za sprawą komputerów biurowych czy laptopów, z których korzystają.
Od kilku lat wiele osób pracuje hybrydowo albo całkowicie zdalnie i wiąże się to z większą swobodą. Podczas spotkań online przestało być jasne, skąd dana osoba się łączy. Dla wielu pracowników to była zmiana na plus. Dzięki temu łatwiej im oddzielić pracę od życia prywatnego.
Z badań wynika, że częste przerwy paradoksalnie poprawiają wyniki i pomagają utrzymać wysoką energię. W jednym z tegorocznych raportów pojawiła się informacja, że najbardziej efektywne osoby poświęcają na odpoczynek około 2,5 godziny dziennie spośród 8 godzin pracy.
Automatyczna informacja o lokalizacji może oczywiście pomóc w prostych sprawach logistycznej, na przykład gdy trzeba ustalić, kto jest dostępny w danym biurze. Jednak ta sama funkcja może posłużyć do pilnowania obecności albo do sztywniejszego podejścia do organizacji pracy.
W wielu firmach trwa spór o sens pracy stacjonarnej. Część pracodawców chce, żeby pracownicy wrócili do biur na stałe. Inni wolą model mieszany. Badania sugerują jednak, że wiele osób nie chce rezygnować z elastyczności. Są nawet grupy, które deklarują, że łatwiej byłoby im zgodzić się na niższe wynagrodzenie niż na pełny powrót do biura. W skrajnych przypadkach poszczególne osoby zadeklarowały chęć zmiany w pracy w przypadku, gdyby codzienne przyjeżdżanie do biura stało się koniecznością.
Firmy podchodzą do tego tematu różnie. Na przykład Google mocno naciska na obecność w biurach, a Microsoft jest w tej sferze dużo bardziej elastyczny. Z kolei szef Dropboxa twierdzi, iż przez pandemię rynek i kultura pracy zmieniły się nieodwracalnie, więc najlepiej po prostu dostosować się do nowych czasów i warunków. W końcu nie brakuje też opinii, że nakazy powrotu do biur to w niektórych przypadkach sprytny sposób na redukcję etatów, a śledzenie lokalizacji tylko by to ułatwiło.
Nowa funkcja w Teams może więc pomóc w uporządkowaniu pewnych spraw organizacyjnych. Jednocześnie może też rozgrzać dyskusję o tym, gdzie kończy się rozsądna kontrola, a gdzie zaczyna przesadny nadzór. Wszystko będzie zależeć od tego, jak firmy skorzystają z tego rozwiązania.