Nowe hamulce Brembo do rowerów górskich wyglądają na niemal gotowe, ale wciąż nie wiadomo, czy i kiedy pojawią się w sprzedaży. Producent ujawnia kolejne szczegóły, aczkolwiek konkretów dotyczących dostępności dla zwykłych użytkowników nadal brak. Na razie priorytetem jest jazda typu Downhill.
Hamulce, które testują zawodnicy zespołu Specialized Gravity – Loïc Bruni, Finn Iles i Jordan Williams – zostały pokazane dziennikarzom BikeRadar podczas wizyty w fabryce Brembo we włoskim Bergamo. Tam inżynierowie i przedstawiciele marki opowiedzieli o procesie ich powstawania i aktualnym stanie projektu. Choć komponenty pojawiły się już na rowerach MTB w Pucharze Świata DH, producenci nadal mówią o „fazie nauki”. Wszystko jednak wskazuje na to, że zbliżają się do finalnej wersji produktu.
Początki projektu sięgają okresu pandemii. Wtedy Brembo rozpoczęło prace z firmami, które zarządzają flotami rowerów wypożyczalniowych. Celem było opracowanie rozwiązań przenoszących technologię motoryzacyjną do jednośladów. Ten kierunek się jednak nie sprawdził. Po około 18 miesiącach firma zmieniła podejście i skupiła się na opracowaniu hamulców do wyścigów zjazdowych.
Współpraca ze Specialized była naturalnym krokiem po wcześniejszym przejęciu marki zawieszeń Öhlins. Specialized korzysta z tych komponentów w zespole Gravity, więc połączenie sił z Brembo miało sens.
Na etapie projektowania inżynierowie tej firmy zbierali dane z testów laboratoryjnych, a później zestawiali je z odczuciami zawodników. Prototypy były stale udoskonalane, a konstrukcja zmieniała się w odpowiedzi na opinie riderów. Finalnie hamulce Brembo są mocno nastawione na potrzeby dyscypliny DH.
Zarówno zaciski, jak i klamki są większe niż w typowych rowerowych hamulcach. Zastosowano tu większe korpusy klamek, żeby pomieścić więcej płynu hydraulicznego, co ma poprawić wydajność w czasie długich i gorących zjazdów. Wewnątrz użyto płynu mineralnego, który przepływa z klamki do czterech tłoczków w dużym zacisku.
Klocki hamulcowe natomiast stopują tarczę o grubości 2,3 mm. Wiele osób zauważyło, że tarcze wydają się zamontowane odwrotnie, z ramionami pracującymi w przeciwnym kierunku niż zwykle. Brembo tłumaczy, że to celowy zabieg konstrukcyjny. W tej konfiguracji tarcza lepiej znosi wysokie temperatury i nie odkształca się pod wpływem ciepła i momentu obrotowego. A temperatury dochodzą tu nawet do 400°C.
Brembo przetestowało aż 35 mieszanek okładzin – zarówno spiekanych, jak i organicznych. Ostatecznie zdecydowano się na wersję organiczną. Sama klamka również się wyróżnia, ponieważ jest znacznie większa niż większość dostępnych obecnie modeli. Użytkownik ma do dyspozycji trzy pokrętła, które pozwalają ustawić zasięg klamki, jej jałowy ruch oraz przełożenie. W ostatnim aspekcie chodzi o sposób, w jaki siła hamowania wzrasta wraz z ruchem dźwigni.
Ponadto funkcja przełożenia sprawia, że Bruni, Iles i Williams mogą jeździć na tym samym sprzęcie, ale każdy z nich ustawia go pod swoje potrzeby. To ważne, bo styl jazdy i preferencje wśród zawodników DH potrafią się znacznie różnić.
A co z wersją dla zwykłych użytkowników? Brembo na razie nie zdradza żadnych planów dotyczących wprowadzenia hamulców do sprzedaży. Przedstawiciele firmy przyznają, że wiele nauczyli się przy tym projekcie i że zdobytą wiedzę być może wykorzystają w hamulcach do e-MTB lub motocrossu. Ale jeśli chodzi o obecne hamulce DH, nie ma ani daty premiery, ani zapowiedzi seryjnej produkcji.
Na razie więc pozostaje nam obserwować rozwój wydarzeń i testy w Pucharze Świata. Hamulce Brembo być może najpierw zostaną sprawdzone w ekstremalnych warunkach wyścigowych, a dopiero potem zostanie podjęta decyzja na temat wypuszczenia ich na ogólnodostępny rynek.