W branży gier komputerowych coraz wyraźniej widać, że przyszłość ma twarz przeszłości. Stare hity wracają w nowych szatach, a remake’i i remastery trafiają do rąk graczy częściej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie chodzi tylko o nostalgię, ale o realne oczekiwania rynku i sposób, w jaki kolejne pokolenia chcą poznawać klasykę. Najnowsze raporty jasno pokazują: to nie chwilowa moda, lecz jeden z głównych kierunków, w jakim zmierza branża.
Raport MTM (Marketing & Insights Consultancy) zatytułowany "Remake vs Innovate: Is the past the future of gaming?" pokazuje, że 90% przebadanych osób z USA i Wielkiej Brytanii grało w ciągu ostatniego roku w remaster lub remake jakiejś starszej gry. Co ciekawe, aż 85% z tych osób nigdy wcześniej nie grało w oryginały, z którego remake albo remaster pochodzą. To pokazuje, że dla wielu ludzi są to pierwsze spotkania z danymi tytułami, a sam sposób odkrywania w ten sposób klasyki jest istotny.
Jednocześnie z latami rosną też oczekiwania graczy. Wymagają oni, że takie odświeżenia nie będą dobrze wykonane i nie będą kosztować tyle samo co nowe gry. Jakby nie patrzeć, brzmi to rozsądnie. Tylko około 26% respondentów uważa, że remake czy remaster może być wyceniony na poziomie innych nowych gier. Ponadto, większość graczy, bo około 60% uważa, iż idealny odstęp czasowy między oryginałem a jego nową wersją to 5-8 lat. Dłuższe okresy (np. ponad 10 lat) są dużo mniej popularne, a to już mocno zaskakuje.
Świetnym przykładem odświeżonego klasyka jest The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered, przygotowany przez Bethesdę i studio Virtuos. Gra wróciła w nowej oprawie graficznej, ale z zachowaniem charakterystycznego klimatu, który uczynił ją jednym z najważniejszych gier RPG pierwszej dekady XXI wieku. To odpowiedź na pytania fanów, którzy od dawna prosili o ponowną wizytę w Cyrodiil.
Równolegle działa społeczność moderska, która od lat rozwija projekt Skyblivion. To totalna konwersja Obliviona na silnik Skyrima. Modderzy tworzą nowe modele 3D, krajobrazy, a nawet oryginalną ścieżkę dźwiękową. Dla wielu fanów to dowód, że pasja graczy bywa równie ważna jak wielkie budżety, a nieoficjalne projekty mogą konkurować z oficjalnymi remasterami.
Jeszcze większe emocje wzbudza perspektywa powrotu do postapokaliptycznego Waszyngtonu. W dokumentach sądowych dotyczących sprawy Microsoftu i Bethesdy pojawiła się wzmianka o planach stworzenia nowej wersji Fallout 3. Choć nie ma jeszcze oficjalnego ogłoszenia, fani już spekulują, czego mogą się po grze spodziewać.
Lista życzeń jest długa: stabilniejszy silnik, poprawione systemy walki, unowocześnione menu i grafika dopasowana do standardów nowej generacji. Wielu graczy marzy też o tym, by w pakiecie znalazły się wszystkie dodatki oraz poprawki błędów, które w oryginale często frustrowały. Jeśli remaster faktycznie powstanie, będzie musiał udowodnić, że potrafi połączyć klimat starego Fallouta z wygodą współczesnych gier.
Rosnąca fala remake’ów to nie tylko ukłon w stronę nostalgii, ale też wyraźna strategia biznesowa. Wydawcy mogą w ten sposób utrzymać zainteresowanie marką, gdy na kolejną dużą odsłonę trzeba czekać wiele lat. To także okazja do sprawdzenia nowych rozwiązań technologicznych i ponownego zarobienia na tytułach, które już kiedyś odniosły sukces. Dziś odświeżone wersje trafiają jednocześnie na PlayStation 5, komputery PC oraz Xbox Series X, dzięki czemu docierają zarówno do wiernych fanów, jak i zupełnie nowej publiczności, która nie miała okazji poznać oryginałów.
Jednocześnie nie brakuje krytyki. Część graczy obawia się, że firmy pójdą na skróty, ograniczając się do lepszych tekstur i oświetlenia, bez prawdziwej modernizacji. Wtedy remaster zamiast obiecanego "drugiego życia" staje się tylko lekko odświeżonym muzealnym eksponatem. Trudno jednak ignorować liczby. Skoro ogromna większość graczy chętnie sięga po takie produkcje, remake’i i remastery na długo pozostaną jednym z filarów rynku.