Jeszcze chwilę musimy poczekać. Inazuma Eleven: Victory Road znów nie trafi na rynek w planowanym terminie. Dla jednych to kolejna frustracja, dla innych – szansa, że gra ostatecznie spełni oczekiwania. Co stoi za przesunięciem premiery i czego można się po niej spodziewać?
Nowa odsłona serii Inazuma Eleven wprowadzi zupełnie świeżą historię. Tym razem głównym bohaterem nie jest Mark Evans, lecz Destin Billows, chłopak, który odrzuca świat piłki nożnej, ale w dziwny sposób trafia na ścieżkę prowadzącą go z powrotem na boisko. Wraz z nim gracze będą budować drużynę, stawiać czoła kolejnym przeciwnikom i przeżywać dynamiczne mecze pełne animowanej energii.
Poza kampanią fabularną twórcy przygotowali również tryb Chronicle, który pozwoli wracać do wydarzeń z poprzednich części serii. To ukłon w stronę tych, którzy z serią są od samego początku. Rozgrywka ma być przemyślana, bardziej taktyczna, z dużym naciskiem na personalizację drużyny i rozwój postaci. Oprawa graficzna korzysta z animacji przygotowanych przez studio Mappa, co zapowiada wysoki poziom wizualny i dopracowane scenki przerywnikowe.
Gra miała ukazać się 21 sierpnia, ale firma Level-5 ogłosiła, że Inazuma Eleven: Victory Road zadebiutuje dopiero 13 listopada 2025 roku. To kolejne opóźnienie tytułu, na który fani serii czekają już od wielu lat. Oficjalny powód? Twórcy tłumaczą to potrzebą dopracowania szczegółów – chodzi między innymi o lokalizację do wielu języków oraz nagrania głosowe.
Nie wszystkim jednak te wyjaśnienia wystarczają. Komentarze w mediach społecznościowych są podzielone. Część graczy wykazuje zrozumienie – wolą poczekać dłużej, by otrzymać kompletny produkt. Inni nie ukrywają zniecierpliwienia. Od momentu pierwszej zapowiedzi gry (wtedy jeszcze jako Inazuma Eleven Ares) minęło przecież już dziewięć lat. Przesunięcia miały miejsce w 2018, 2019 i późniejszych latach – trudno więc nie odnieść wrażenia, że projekt był prowadzony w atmosferze ciągłych zmian i niepewności.
Z oficjalnego komunikatu wynika, że studio potrzebuje jeszcze trochę czasu na wykończenie wszystkich zaplanowanych elementów. W szczególności mowa o wersjach językowych, testach i dodaniu pełnej oprawy audio. Zdaniem Level-5 to ostatnia prosta, a dodatkowe miesiące pozwolą lepiej zgrać wszystkie mechanizmy rozgrywki.
W ramach przeprosin za kolejne opóźnienie gracze otrzymają specjalny przedmiot w grze – figurkę Marka Evansa, którą będzie można postawić w miasteczku Bond Town. To symboliczne, ale wiele mówi o nastawieniu twórców – starają się przynajmniej w ten sposób podziękować fanom za cierpliwość. Jednocześnie nie padły żadne deklaracje, że 13 listopada to data ostateczna. W branży gier to nigdy nie jest oczywiste, a historia tego projektu uczy ostrożności w wierzeniu w terminy.
Victory Road pojawi się na większości głównych platform: Nintendo Switch, Nintendo Switch 2, PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox Series X, Xbox Series S oraz na komputery gamingowe PC. Początkowo planowano również wersje na smartfony i tablety, ale pomysł porzucono – studio tłumaczy, że chciało skupić się na pełnowymiarowych wydaniach.
Na razie nie wiadomo, czy gra będzie miała polską wersję językową. Biorąc jednak pod uwagę rosnącą popularność serii w Europie Środkowo-Wschodniej, nie można tego wykluczyć. Z dużym prawdopodobieństwem można spodziewać się przynajmniej polskich napisów – choć pełna lokalizacja zależy od decyzji wydawcy. Cena gry nie jest jeszcze oficjalnie podana, ale patrząc na wcześniejsze produkcje Level-5, można spodziewać się standardowej stawki w okolicach 59,99 USD – co daje w przeliczeniu około 240–260 zł w polskich sklepach, w zależności od kursu dolara i marży dystrybutora.