Od premiery Far Cry 6 minęło kilka lat, a fani serii już dawno wyczekiwali czegoś nowego… ale tego raczej się nie spodziewali. Według informacji siódma odsłona skoncentruje się bardziej na trybie multiplayer. Jeśli pamiętacie markę głównie z epickich, solowych przygód wprowadzone zmiany mogą was zasmucić. Co dokładnie się zmieni?
CEO Ubisoftu Yves Guillemot potwierdził podczas Global Sport Conference w Rijadzie, że przyszłość cyklu Far Cry będzie silniej osadzona w aspekcie rozgrywki wieloosobowej. Guillemot stwierdził wręcz, że nowa odsłona jest tworzona z myślą by można w nią grać przez długi czas.
Do tej pory Far Cry zawsze stawiało nacisk na doświadczenie single-playerowe. Kampanie, wyrazistych przeciwników, eksplorację dużych map oraz czasem absurdalne poczucie humoru. Ogłoszenie Guillemonta sugeruje, że od nowej odsłony elementy te może zdominować rozgrywka dla wielu graczy. Niektóre doniesienia sugerują, że zmiana może pójść nawet dalej, a gra przejdzie w styl live service. Oznacza to ciągłe aktualizacje, być może nawet więcej mikropłatności. Elementy, które mimo, że stały się standardem nadal budzą kontrowersje.
Już teraz społeczność Far Cry nie kryje rozczarowania. Dla wielu graczy istotą tej serii była wolność eksploracji: możliwość zanurzenia się w świecie bez presji czasu, decyzji, które nie są narzucone, i samotnej walki z systemem. Zmiana priorytetu na multiplayer to dla nich zagrożenie tych wartości.
Krytycy obawiają się, że multiplayer oznacza także większy nacisk na monetyzację. Dodatki kosmetyczne, przepustki sezonowe, systemy nagród, być może też elementy pay-to-win. Pojawia się wyraźny konflikt: z jednej strony chęć zarobku i utrzymania gry "na długo", z drugiej ryzyko utraty tożsamości klasycznej kampanii Far Cry.
Jedna z bardziej alarmujących propozycji mówiących o mechanice, która mogłaby ograniczyć swobodę gracza, to doniesienie o liczniku czasu, który działałby w czasie rzeczywistym z upływem realnych godzin. Dla tych, którzy kochają zanurzyć się w świecie przedstawionym bez presji, to niemal herezja. Każda przerwa w grze mogłaby skutkować utratą postępu lub zmniejszonymi możliwościami w rozgrywce.
Zmiana kursu w stronę multiplayer i modelu usługowego ma swoje plusy. Gdy gra jest projektowana z myślą o wspólnej rozgrywce, może przyciągać szerszą społeczność, oferować wydarzenia sezonowe, rozbudowane aktualizacje, które pozwalają na utrzymanie gry przy życiu. Z perspektywy Ubisoftu, to także sposób na stabilniejsze przychody, możliwość tworzenia dodatków i rozszerzeń przez lata.
Jednak ryzyko jest niemałe. Po pierwsze: utrata tożsamości marki Far Cry. Jeśli gracze przestaną postrzegać serię jako przygodę solo, z mocnym wątkiem fabularnym, strukturalną wolnością i narracją, część z nich może odwrócić się od kolejnych odsłon. Po drugie: model live service bywa krytykowany za to, że część elementów jest projektowana przez pryzmat monetyzacji, nie czystej rozgrywki. Po trzecie: jeśli tryb multiplayer będzie źle zoptymalizowany, z błędami, brakiem balansu, zaniedbaniem kampanii solowej, to same aktualizacje i dodatki nie wystarczą same dodatki czy przepustki sezonowe, by zrekompensować rozczarowanie.
Kolejnym ważnym aspektem jest kwestia konkurencji. Na rynku gier wieloosobowych i live service-ów robi się już spory tłok. Od free-to-play, po gry płatne, z ogromnym zapleczem. W tym kontekście Far Cry 7 musi zaoferować coś naprawdę wartościowego i nowego, by nie zaginąć w tłumie. To wymaga dobrego designu, przemyślanego balansowania, a także uwzględnienia głosu fanów. Zwłaszcza tych, którzy chcą tradycyjnego Far Cry.
Far Cry 7 nie ma jeszcze ogłoszonej daty premiery, ale wiadomo już, że zadebiutuje na komputerach PC oraz konsolach PlayStation 5, Xbox Series X i Xbox Series S. Czy obawy dotyczące nowej odsłony się sprawdzą? Czas pokaże.