Silent Hill f – recenzja. Piękny kwiat skrywający pod płatkami więcej niż myślicie

Paweł Matyjewicz
Data dodania: 02-10-2025

Fani serii Silent Hill są ostatnio mocno rozpieszczani, o ile oczywiście można tak napisać w przypadku horrorów. Jeszcze nie pozbyliśmy się nocnych koszmarów po Silent Hill 2 Remake od naszego rodzimego Bloober Team, a już Konami dostarczyło nam zupełnie nowych strachów. No ale właśnie, nowych, Silent Hill f rezygnuje z utartych schematów i przenosi nas do Japonii lat 60. XX wieku. Czy była to dobra decyzja?

Tak piękne, że aż przeraża

Pierwszym, na co niewątpliwie wszyscy zwracamy uwagę, jest oprawa audiowizualna. Nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że nowe Silent Hill wygląda fenomenalnie. Przeniesienie narracji do małego japońskiego miasteczka Ebisugaoka było ryzykownym posunięciem, ale zdecydowanie, dzięki temu f jest najładniejszą i chyba najbardziej klimatyczną odsłoną serii. Jest to oczywiście dyskusyjne zależnie od preferencji, ale jako wielki fan japońskiej kultury nie mogłem nacieszyć się widokami i zachowywałem się niczym turysta, podziwiając architekturę budynków i każdy, nawet najdrobniejszy element wystroju wnętrz.


Grę można niejako podzielić na dwie toczące się równoległe warstwy. W pierwszej próbujemy, jako Hinako, wydostać się z zasnutego mgłą miasta, które zostało opanowane przez dziwne, powykręcane potwory. W drugiej natomiast dziewczyna trafia do mrocznego, inspirowanego feudalną kulturą świata, w którym poddawana jest próbie przez tajemnicze bóstwo. Mimo że obie rzeczywistości na pierwszy rzut oka podążają zupełnie innym torem, z czasem zaczynamy dostrzegać w nich wspólny mianownik.


Niezależnie od tego, w którym obecnie świecie znajduje się wasza bohaterka, bombardowani z każdej strony będziecie przepięknymi i często przerażającymi lokacjami, o których trudno zapomnieć. Całości dopełnia nastrojowa i niepokojąca ścieżka dźwiękowa, której głównym kompozytorem jest ponownie legendarny już i znany wszystkim fanom serii Akira Yamaoka. To w zasadzie już powinno wystarczyć za jakikolwiek komentarz, ale… po prostu posłuchajcie przepięknego The Bird’s Lament i wszystko stanie się jasne. A, no i koniecznie grajcie w tytuł z japońskim dubbingiem! Dzięki temu jeszcze bardziej poczujecie realia.


Nie będę zdradzał tutaj wszystkich szczegółów, ale nadmienię jedynie, że aby poznać dokładnie całą historię Hinako, należy przejść grę kilkakrotnie. Silent Hill f oferuje bowiem aż pięć zakończeń, które nie tylko wymagają ponownego przejścia w trybie NG+, ale przede wszystkim spełniania specyficznych warunków w czasie rozgrywki. Tak, nowe miasteczko nie wypuści was szybko ze swoich objęć.

Gra Silent Hill f w naszej ofercie:

Skrywane sekrety Hinako

Koszmar, w który wpada Hinako, nie jest jedynie dosłowny, ale przede wszystkim stanowi metaforę społecznego więzienia, którego doświadczały Japonki tamtej epoki. W latach 60. nadal dominował patriarchalny system "ie", w którym jedynie akceptowaną strukturą rodzinną była dominacja mężczyzny jako głowy rodziny i sprowadzenie roli kobiety do podporządkowanej matki i żony idealnej. Kobieta miała być cicha, skromna i, co najważniejsze, posłuszna. Hinako jako protagonistka gry zmaga się zatem z ciężarem tych ról i presji społecznych. Nadaje to Silent Hill f jeszcze większej głębi emocjonalnej i sprawia, że fabuła staje się pod wieloma względami wielowarstwowa, odkrywając powoli wszystkie tajemnice przeszłości.


Napisałem, że miasteczko Ebisugaoka zrobiło na mnie tak dobre wrażenie, że badałem jego każdy zakamarek. Ale tak naprawdę jest to jedynie połowiczny powód. Drugim, nawet bardziej istotnym, jest poznawanie świata przedstawionego. Na początku rozgrywki wydawało mi się to bardzo utrudnione za sprawą ścigających nas potworów, szybko jednak nauczyłem się ich unikać lub, gdy sytuacja tego wymagała, między nimi manewrować. Warto to robić po to, by zbierać porozrzucane przedmioty i ważne dla historii notatki. Dzięki nim nie tylko poznajemy głębiej fabułę, ale nawet jesteśmy w stanie poznać niuanse łączące Silent Hill f z poprzednimi odsłonami.


Bardzo przypadł mi również do gustu sposób, w jaki gra przekazuje graczowi subtelnie informacje. Hinako prowadzi osobisty dziennik… pamiętnik? W którym notuje cały czas wszystkie najpotrzebniejsze szczegóły dotyczące miejsc, potworów, mitologii, a nawet podpowiedzi, które później ułatwiają rozwiązanie zagadek. W taki sam sposób edytowana jest przez mapa miasteczka. Dziewczyna na bieżąco wprowadza na nią poprawki, które pomagają w eksploracji i samej nawigacji. Cieszę się, że twórcy nie zrezygnowali z tego pomysłu.

To jak jest naprawdę z tą walką?

Na pewno wiele naczytaliście się już różnych opinii o systemie walki w Silent Hill f. Osobiście mam co do niego mieszane odczucia. Pierwsze moje konfrontacje, delikatnie mówiąc, nie należały do udanych i chwilę zajęło mi, zanim poznałem niuanse starć. Gdy już je zrozumiałem, okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.


Przede wszystkim całkowicie zrezygnowano z broni palnej na rzecz kilku rodzajów broni białej, co w mojej ocenie jest bardzo dobrą decyzją. Dodano pasek wytrzymałości, który sprawia, że walki nabierają bardziej zręcznościowego – znanego z gier akcji – wydźwięku. Szybkie uderzanie na ślepo nie popłaca i najczęściej kończy się śmiercią bohaterki, no w najlepszym razie jej zmęczeniem, co wymusza od nas chwilowe wycofanie się i nabranie sił. Nowością w serii są kontrataki oraz tryb skupienia, który pomaga w wykonywaniu uników.


Należy pamiętać, że każda broń ma swoją wytrzymałość i nienaprawiona w pewnym momencie zwyczajnie się złamie. Hinako nie jest wojowniczką i wyraźnie daje się to odczuć w czasie walki. Wyprowadzane przez nią ciosy są niezgrabne i pozbawione finezji. Nawet gdy używa szybkiego oręża, daleko jej do bohaterów filmów samurajskich. Jednym takie rozwiązanie może bardzo przeszkadzać, drudzy mogą nawet stwierdzić, że ma ono swój urok. Zdecydowanie w tej kwestii należę do drugiej grupy.


Pamiętajcie jednak, że mimo wszystko Silent Hill f nie jest typową grą akcji. W większości przypadków nadal najlepszym i najbardziej satysfakcjonującym rozwiązaniem jest ucieczka. Bronie najlepiej zostawić sobie na wymuszone poprzez fabułę konfrontacje, bo siłą rzeczy od takich nie uciekniecie. Na szczęście tych jest stosunkowo niewiele i występują głównie po to, by zaprezentować nam nową maszkarę. Zdecydowanie częściej walczymy też po "drugiej stronie" niż w samym miasteczku.

Szczypta RPG w horrorze

Poznając lokacje, czasami spotykamy na swojej drodze małe świątynie, które poza zapisem stanu gry i zmianą ubrania oferują nam wiele ciekawych funkcji. Najważniejszą okazuje się możliwość stałego podniesienia parametrów Hinako przy pomocy drewnianych tabliczek Ema. Te najczęściej poukrywane są w różnych zakamarkach lub znajdujemy je, rozwiązując łamigłówki.


Postać możemy rozwijać w zakresie trzech parametrów – punktów życia, wytrzymałości i zdrowia psychicznego. Dodatkowym, czwartym atrybutem jest powiększanie ilości slotów na talizmany (omamori). Zatrzymajmy się chwilę na ostatnim zagadnieniu, bo reszta już z samych nazw powinna być zrozumiała.


Omamori, a więc japońskie amulety, stanowią bardzo istotny element rozwoju Hinako. Każdy z nich zapewnia inny, pasywny bonus, który w jakiś sposób zmienia rozgrywkę. I tak występują omamori nastawione typowo na walkę, dzięki którym jesteśmy w stanie zwiększyć obrażenia danego typu broni lub zmniejszyć ich zużywanie przy zadawaniu ciosów. Są także amulety typowo ochronne, które potrafią zwiększyć efektywność leczenia, przywracają Focus lub znacząco podnoszą odporność bohaterki. Niektóre omamori lepiej sprawdzają się w drugim świecie, a inne w miasteczku. Więc odpowiedni dobór amuletów staje się wręcz kluczowy. Oczywiście możecie nadal przejść grę bez ich używania i sobie utrudnić rozgrywkę, ale ja nie należę do tak odważnych osób i uważam, że jeśli mechanika oferuje ciekawe pomoce i rozwiązania, to z nich korzystam.

Małe koszmarki…

Chociaż kunszt Japończyków w tworzeniu gier jest powszechnie znany i niewiele pod względem technicznym można grze zarzucić, to jednak zdarzyły się niewielkie problemy, których wypada wspomnieć. Zaznaczam jednak, że grę ogrywałem na podstawowej wersji konsoli PlayStation 5, więc na innych platformach mogą pojawić się zupełnie inne problemy, których w czasie przechodzenia gry sam nie uświadczyłem.


Jednym z najbardziej powtarzalnych i mnie irytujących był problem z kamerą, który występuje głównie w ciasnych korytarzach i niewielkich pomieszczeniach. W niektórych takich lokacjach kamera potrafiła przechodzić przez ściany, a nawet sufity, co bardzo utrudniało orientację, zwłaszcza gdy dodatkowo musiałem uciekać przed rozgniewaną na mnie, nie wiedzieć czemu, maszkarą.


Przy konfrontacjach z większymi przeciwnikami lub scenach z dużym natężeniem efektów wizualnych zdarzają się też sporadyczne spadki płynności, na szczęście nie na tyle wielkie, by utrudniać samą walkę i eksplorację.


Jednorazowymi przebojami, na które natrafiłem, była też opóźniona synchronizacja ust bohaterki względem wypowiadanych kwestii dialogowych w jednej scenie fabularnej oraz brak reakcji przedmiotu na przycisk odpowiadający za akcję. W drugim przypadku musiałem wyjść z danego pomieszczenia, by interakcja ponownie zaczęła działać. I… w zasadzie to tyle. Większych błędów nie uświadczyłem.

Jedno z największych zaskoczeń roku?

Przed premierą bardzo obawiałem się zapowiadanych zmian. Jednak z pełną odpowiedzialnością mogę napisać, że najnowsza odsłona serii spełnia jej wszystkie założenia i doskonale wpasowuje się w uniwersum kultowego horroru. Jest to również gra, w którą z powodzeniem możecie dobrze się bawić, nie znając poprzednich odsłon. O ile oczywiście potraficie się bawić na horrorach. Silent Hill f przedstawia złożoną, pełną celowych niedomówień i ukrytych przesłań historię, która powinna spełnić oczekiwania nie tylko fanów, ale także osób znających lub chcących poznać nieco bardziej japońską kulturę.


Nowe miasteczko przedstawia nieco inną wizję znanego uniwersum, ale staje się to jego głównym atutem i argumentem, by je odwiedzić. Choć czas na przejście gry nie należy do najdłuższych – przygodę kończymy w około 10–12 godzin – każda kolejna rozgrywka, prowadząca do nowego zakończenia, dodaje od siebie nieco innej narracji. Biorąc to pod uwagę, nie jest to tytuł na jeden wieczór i miłośnicy węszenia, snucia teorii i rozkładania historii na drobne elementy odnajdą się w nim znakomicie. Silent Hill f wyrosło spod ziemi niczym pajęcza czerwona lilia, stając się jednym z największych zaskoczeń roku i nie trudno docenić jej niebezpieczne piękno.

Nasza ocena: 9/10

Wróć

Właściciel serwisu: TERG S.A. Ul. Za Dworcem 1D, 77-400 Złotów; Spółka wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego w Sądzie Rejonowym w Poznań-Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, IX Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego pod nr KRS 0000427063, Kapitał zakładowy: 41 287 500,00 zł; NIP 767-10-04-218, REGON 570217011; numer rejestrowy BDO: 000135672. Sprzedaż dla firm (B2B): dlabiznesu@me.pl INFOLINIA: 756 756 756