W świecie przesyconym streamingiem nowy nośnik może wydawać się nie tylko retro, lecz wręcz wyrwany z rzeczywistości. A jednak Tiny Vinyl - czterocalowe, analogowe mini-płyty - udowadniają, że nawet najbardziej tradycyjny format może zachwycić nietuzinkowym konceptem. Co uchodzi za ciekawostkę, szybko staje się trendem wartym bliższego poznania. Poznajcie szczegóły!
Tiny Vinyl jest startupem, który we wrześniu 2025 roku zaprezentował czterocalowe płyty winylowe. Jeden krążek zawiera po jednym singlu na jednej stronie - czyli mniej więcej cztery minuty muzyki na stronę, zależnie od długości utworu. Małe płyty grają na większości manualnych gramofonach przy prędkości 33⅓ RPM, o ile ramię odtwarzacza sięga do środka talerza. Należy także wyłączyć funkcję auto-stop.
Twórcy wyeksponowali możliwość personalizacji – każdy Tiny Vinyl może mieć unikalny kolor, opakowanie, numer na brzegu i samym krążku. Niewątpliwie to jeszcze zwiększa wartość jako obiektu kolekcjonerskiego. Według informacji cena jednej mini-płyty wynosi około 15 USD - czyli mniej więcej 70 zł.
Tiny Vinyl ma być według założeń czymś więcej niż tylko zabawką. To bardziej próba połączenia fizycznej obecności muzyki z trendem kolekcjonerskim. Format ma trafić przede wszystkim do fanów, którzy cenią namacalne doświadczenia i limitowane edycje. Artyści i wytwórnie będą miały pełną kontrolę nad wyborem utworów i grafik, dzięki czemu powstawać mają unikalne działa dla odbiorców. W pierwszej serii znalazły się nazwiska i zespoły takie jak Rolling Stones, Britney Spears, Doja Cat, Black Sabbath, Sabrina Carpenter i inni.
Nie bez znaczenia jest też aspekt ekologiczny. Każda Tiny Vinyl waży jedynie ok. 15 g, podczas gdy klasyczny LP to nawet 140 g. Wykorzystanie bio-winylu i mniejszej ilości materiału przekłada się na niższe śladowe środowiskowe w produkcji i transporcie.
Z perspektywy czysto ilościowej. Mniej niż 8 minut za około 70 zł to drogi wydatek. Dla wielu słuchaczy w obecnych czasach to za mało treści jak na cenę całego albumu. Jednak wśród fanów analogowego doświadczenia, estetycznych wydań i odrobiny szaleństwa Tiny Vinyl wpasowuje się idealnie.
Nie zastąpi LP-ów, nie jest też dla audiofili szukających najlepszej jakości dźwięku. To raczej winylowy odpowiednik karcianego zdjęcia czy plakatu z podpisem. Coś, co się eksponuje, co się kolekcjonuje, co się celebruje.