Popularna platforma streamingowa wprowadza zmianę, która już teraz budzi wiele emocji. Spotify testuje nowy system weryfikacji wieku, a jego konsekwencje mogą być poważne – brak potwierdzenia pełnoletności może zakończyć się zablokowaniem konta. O co dokładnie chodzi i jak wygląda procedura?
Weryfikacja wieku na platformie streamingowej nie brzmi jak coś nowego – w końcu wiele serwisów deklaruje, że ich użytkownicy muszą mieć określony wiek. Problem w tym, że Spotify teraz rzeczywiście zaczyna to sprawdzać. I to nie na podstawie deklaracji, a przy użyciu skanu twarzy lub przesłanego dokumentu tożsamości.
Jeśli ktoś chce obejrzeć teledysk, który system oznaczył jako zawierający treści dla dorosłych – może zostać poproszony o potwierdzenie pełnoletniości. Najpierw proponowany jest tzw. selfie check. Kamera w smartfonie, tablecie lub laptopie robi użytkownikowi zdjęcie, a algorytm – na podstawie rysów twarzy – ocenia, czy dana osoba może mieć wymagany wiek. W przypadku niejednoznacznego wyniku, alternatywą jest przesłanie zdjęcia dowodu osobistego lub paszportu.
Można by to uznać za formalność, gdyby nie fakt, że Spotify daje jasno do zrozumienia: brak weryfikacji może zakończyć się zawieszeniem konta, a nawet jego usunięciem.
Za nowym systemem stoi brytyjska firma Yoti – specjalizująca się w cyfrowej identyfikacji. Jej narzędzia wykorzystywane są również przez inne platformy, jednak tym razem dyskusja wśród użytkowników przybrała na sile. Przeciwnicy zmian podnoszą argumenty o nadmiernej inwigilacji, ryzyku wycieku danych i braku realnej kontroli nad tym, co dzieje się z przesłanymi materiałami.
Z drugiej strony, trudno zignorować kontekst prawny. Zmiany w Spotify to odpowiedź na brytyjski Online Safety Act, czyli ustawę nakładającą na firmy technologiczne obowiązek lepszej ochrony nieletnich przed szkodliwymi treściami. A że teledyski, choć rzadko brutalne, potrafią zawierać treści seksualne czy przemoc, również podlegają ograniczeniom. Spotify znalazło się więc między młotem a kowadłem – z jednej strony musi dostosować się do przepisów, z drugiej – nie chce zrazić użytkowników. A ci, jak się okazuje, wcale nie podchodzą do nowego systemu z entuzjazmem.
Krótka odpowiedź: tak. Spotify jasno komunikuje, że jeśli użytkownik nie potwierdzi swojego wieku, dostęp do części funkcji może zostać ograniczony. Co więcej, jeżeli nie podejmie żadnych działań w ciągu 90 dni, jego konto może zostać bezpowrotnie skasowane. Mało tego – nawet jeśli konto zostało wcześniej zawieszone i użytkownik zdecyduje się je odzyskać, nadal będzie musiał przejść pełną procedurę weryfikacyjną. Jeśli tego nie zrobi w ciągu kolejnych siedmiu dni – znów ryzykuje trwałą utratę dostępu.
To podejście, choć zgodne z nowymi regulacjami, może być szokujące dla osób, które korzystają z platformy od lat i traktują ją jako archiwum swoich playlist czy zapisanych utworów. Zwłaszcza że proces weryfikacji – choć deklaratywnie bezpieczny – nie każdemu przypadnie do gustu.
Na razie wszystko wskazuje na to, że testy systemu obejmują wyłącznie użytkowników z Wielkiej Brytanii. Jednak nie jest tajemnicą, że temat ochrony najmłodszych w internecie staje się coraz istotniejszy również w krajach Unii Europejskiej. Choć Polska jeszcze nie wdrożyła rozwiązań podobnych do brytyjskiego Online Safety Act, decyzje Spotify mogą zapowiadać przyszłe zmiany również u nas.
Wypada więc zadać pytanie – czy jesteśmy na to gotowi? Czy użytkownicy zaakceptują nową rzeczywistość, w której konto na platformie muzycznej może zależeć od dokumentu tożsamości? A może zniechęceni podejmą decyzję o odejściu i poszukaniu alternatywy, która nie wymaga tak daleko idącej weryfikacji?
W całym tym zamieszaniu warto zauważyć jeszcze jeden aspekt: to, jakie treści trafiają na czarną listę. Oznaczenie materiału jako 18+ nie zawsze wynika z oczywistych powodów. Czasem chodzi o fragment tekstu piosenki, czasem o sugestywny obraz w klipie. Ktoś mógłby zapytać: czy rzeczywiście każda z tych sytuacji uzasadnia wymóg przesyłania dowodu osobistego?
Spotify – być może nieświadomie – otwiera w ten sposób debatę na temat granicy odpowiedzialności platformy. A ta, jak wiadomo, nie zawsze jest łatwa do ustalenia.