Od ponad pół wieku komputer oznacza ekran, klawiaturę i mysz. Te dwa proste urządzenia były naszym łącznikiem z cyfrowym światem. Dziś Microsoft sugeruje, że w ciągu kilku lat ten obraz może stać się reliktem. Firma snuje wizję, w której mówimy do komputera, a on odpowiada i działa bez potrzeby klikania czy wpisywania czegokolwiek. Brzmi futurystycznie? Być może, ale prace nad tym już trwają.
W planach Microsoftu centralne miejsce zajmuje tzw. agent AI - wirtualny pomocnik, który potrafi rozumieć język naturalny, analizować kontekst i wykonywać zadania w aplikacjach. Zamiast otwierać Outlooka i ręcznie pisać odpowiedzi, można po prostu powiedzieć: "Odpowiedz na maila od Anny i dołącz do wiadomości raport z wczoraj". Agent zajmie się resztą, a użytkownik skupi się na treści, nie na obsłudze narzędzia.
To pomysł, który może zupełnie odmienić sposób pracy. Według Davida Westona, wiceprezesa Microsoftu ds. bezpieczeństwa systemów, w 2030 roku mysz i klawiatura będą dla młodych ludzi równie obce, jak dla nas dziś obsługa systemu DOS. Firma chce, by komputer PC potrafił "widzieć to, co widzimy, słyszeć to, co słyszymy i reagować tak, jakby był uczestnikiem rozmowy".
Podstawą nowego podejścia ma być interfejs głosowy. Zamiast wklepywania komend - rozmowa z komputerem PC. Zamiast kursora - zrozumienie kontekstu. Brzmi wygodnie, ale pojawiają się pytania. Czy w zatłoczonym biurze będziemy mogli swobodnie wydawać polecenia na głos? Jak rozwiązać problem hałasu czy prywatności?
Do tej pory głosowi asystenci, tacy jak Cortana czy Alexa, byli dodatkiem do tradycyjnej obsługi. Microsoft chce, by stały się głównym sposobem interakcji. Jeśli system faktycznie będzie potrafił interpretować obraz z kamery i dźwięki z otoczenia, a przy tym zachowa prywatność użytkownika, może to być milowy krok w stronę naturalnego korzystania z technologii.
Zapowiedzi Microsoftu są ambitne. Mowa nawet o wykorzystaniu mocy obliczeniowej komputerów kwantowych w ciągu kilku lat. Jednak wielu ekspertów podchodzi do takich obietnic ostrożnie. W przeszłości podobne deklaracje - choćby o pełnej automatyzacji pracy przez AI - okazywały się przesadzone, a wdrożenia trwały dłużej, niż zakładano.
Nie zmienia to faktu, że rozwój sztucznej inteligencji w ostatnich latach jest imponujący. Asystenci wbudowani w systemie operacyjnym Windows 11 już teraz potrafią pomagać w pisaniu tekstów czy analizie danych. Wersja 2030 roku ma pójść o krok dalej - nie tylko pomagać, ale przejąć znaczną część zadań, które dziś wykonujemy ręcznie.
Czy naprawdę porzucimy klawiatury i myszy? Historia pokazuje, że technologie rzadko znikają całkowicie. Raczej zyskujemy nowe sposoby interakcji, a stare pozostają w tle, dla wygody lub z przyzwyczajenia. Być może więc w 2030 roku będziemy pracować głosem, ale w szufladzie wciąż będziemy mieć klawiaturę – na wszelki wypadek.
Jeśli wizja Microsoftu się spełni, komputer stanie się jeszcze bardziej osobistym narzędziem. Nie tylko wykona polecenia, ale będzie w stanie je przewidywać i dostosowywać do naszego stylu pracy. A to może być początek największej zmiany w sposobie obsługi technologii od czasów wprowadzenia myszki w latach 80.